czwartek, 2 stycznia 2014

Kolejny prezent gwiazdkowy

Tak, tak.. kolejny prezent gwiazdkowy. Zarówno lakier, jak i płytka z  której pochodzi ta piękna krateczka. Mam przedziwne wrażenie, że wykorzystałam już wszystkie okazje do robienia sobie prezentów do 2017 roku, co najmniej!


Lakier, który tutaj widzicie to Orly Prelude To A Kiss. Zamówiłam go (i inne) z Malinką z Bajzlu Kosmetycznego, z okazji wyprzedaży na stronie Orly. Są to lakiery, jeszcze w starych buteleczkach, które zdecydowanie bardziej mi się podobały.
Najpierw zacznę od bazowego koloru. To dość ciepły, lekko brzoskwiniowy róż (?) i to chyba najtrafniejsze określenie jakie wymyśliłam.


Na ten lakier miałam ochotę już od jakiegoś czasu, w końcu jest u mnie. Na moich zdjęciach są dwie warstwy, co wystarczyło do krycia. Malowało się przyjemnie. Niestety mam problemy z płytką paznokci. Jest jakaś taka poszarpana. Często zauważam na niej zadziorki, które jak się pociągnie to jakbym pociągnęła skórkę, idzie dalej i dalej. Próbuję je spolerowywać, ale nie zawsze jest to możliwe. Stąd po pomalowaniu wygląda to jakby mi coś w lakier wpadło, eh... jak nie urok.. Muszę posiłkować się mgiełkami czy brokatami, żeby to ukryć.

Także na wierzch dałam mgiełkę Wibo 471 z nowej serii. Wspominałam już chyba, że kocham te mgiełki miłością wielką. Tylko, że te stare! Z numerkami sto coś tam. Ta której użyłam tutaj jest dużo bardziej "nachalna". Ma więcej drobinek, przez co mocno kryje lakier bazowy i lekko go ochładza. Na ciemniejszych lakierach nadaje dość nieprzyjemne perłowe wrażenie. Nie lubię pereł, a te nowe mgiełki trochę taki efekt dają. Czasem znać pociągnięcia pędzelka nawet.. Na tak jasnych lakierach jak ten jest ok, chociaż i tak wolę ten delikatny efekt starszej serii.


Poniżej trochę zdjęć z wzorkiem. Pochodzi on z płytki XL PRO 01 firmy MoYou London. Kilka płytek firmy MoYou London oraz stempel XL, również zamawiałam z Malinką. Ona o swoich pisała tutaj. Ostatnio ciągle się nakręcamy nawzajem na nowe zakupy :D


Firma jest warta uwagi ponieważ posiada płytki XL z większymi wzorkami (1,5cm x 2,0cm) od m.in płytek Konad czy nowych Bundle Monster. Ma to dla mnie kluczowe znaczenie jak odrobinę zapuszczę paznokcie. Często brakowało mi wzorku na kciuk, czasem przy dłuższych paznokciach, również na resztę. Dosztukowywać jednak nie potrafię, zwłaszcza, że nigdy nie trafi się idealnie. 

Płytki są świetnej jakości. Grawer jest wyraźny, ma gładkie krawędzie, tył płytki zabezpieczony jest plastikiem. Pakowane są w tekturowe kieszonki, które są absolutnie słodkie. Mają na froncie Panią z danej kolekcji oraz nazwę kolekcji, z tyłu zaś krótką instrukcję obsługi. Bardzo podobają mi się te opakowania. Fajne jest też to, że każda kolekcja ma przypisaną inną ładną kobitkę :) Ja zamówiłam zarówno płytki XL, płytkę o normalnych wymiarach oraz całkiem unikalna płytkę z wzorkami ułożonymi w scenkę. Coś niesamowitego!





















Mój wzorek wykonałam lakierem Essence Magnetics 02 Hex Hex. Wzorek odbił się idealnie, odrobinę tylko zwichrował się na serdecznym (pofalowana linia kratki) :) Stempelek XL firmy MoYou jest całkiem inny niż np. stempel firmy Konad. Gumeczki są białe i mocno błyszczące. Jedna jest wręcz ogromna, dostosowana do wzorków XL. Druga odrobinę mniejsza, wielkości różowej, dużej gumeczki Konad. Stempel MoYou jest także dużo miększy oraz bardziej łapie wszelkie brudki. Trzeba go dokładnie czyścić.
Na początku miałam problem z łapaniem wzorów przez stempel, już się bałam, że coś z nim nie tak. Zwłaszcza, że stempel Malinki działał bez zarzutu. Spolerowałam gumeczkę, ponieważ czytałam o tym sposobie przy okazji stempla Konad. Niestety nie pomogło. Próbowałam z różnymi lakierami i dalej tylko cześć wzoru łapała się na stempel. Ostatnio wzięłam się za to znów. I wyszło idealnie. Fakt, użyłam innej płytki, ale albo stempel się nastroił, albo na początku wybrałam kiepskie wzorki do moich prób. Na razie jest ok i jestem zadowolona, przy następnych próbach będę zdawać relację jak się sprawuje ten stempel.
Dodam jeszcze, że ja nie używam zdrapki dołączonej do stempla, tylko karty do bankomatu. Podpatrzyłam też na jakimś blogu fajny sposób na czyszczenie stempla z tych brudków, które łapie. Kładę obok siebie rolkę samoprzylepną do ubrań i na niej zostawiam wszelkie włoski, resztki wzorków itp.


Całość pokryłam, tradycyjnie już, topem Golden Rose Gel Look. TUTAJ możecie zobaczyć płytkę z której skorzystałam.

Dodam, że płytki kupiłam sama, nie dostałam ich do recenzji, ani nic takiego. Polecam je z całego serce, bo są rewelacyjne. Nie dość, że mamy do wyboru masę wzorków XL, co dla mnie miało ogromne znaczenie. Dostajemy też świetny jakościowo produkt w racjonalnej cenie.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Owszem, bardzo fajny odcień. Chociaż nie wiem czy przepadkiem mgiełka na moich zdjęciach trochę go nie zmieniła.

      Usuń
  2. Orly mam i uwielbiam ten odcień :) A manicure w Twoim wykonaniu i z krateczką i bez : cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się wszystko. I odcień bazowy mimo, że za takimi nie przpadam i wersja z mgiełką i wersja ze stemplami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się podoba :) Mi w sumie też dobrze nosiło się to mani.

      Usuń

Zachęcam do komentowania! To właśnie dzięki Waszym komentarzom wiem, czy to co robię przypadło Wam do gustu. Chętnie dowiem się też co Wam się nie podoba i jakie macie sugestie, co mogłabym poprawić. Informuję jednak, że komentarze zawierające odnośniki do innych stron, reklamy itp. będą usuwane.