Dawno, dawno temu spędzało mi sen z powiek pewne zagraniczne cudeńko... Zwało się Mia Secret Tints. Było niemal nie do zdobycia. Drogo, brak sklepu, w którym bez problemu można byłoby uzyskać wysyłkę do PL, paypal itp. Takie tam standardowe problemy z zagranicznymi zakupami. Długo wzdychałam do tego wynalazku, a wszystko tak na prawdę zaczęło się od tego posta na blogu anotherbottleofpolish.blogspot.com.
No cóż.. Trochę się cieszę, że wtedy ich nie dostałam :> Teraz za bezcen znalazłyśmy z dziewczynami małe, chińskie świeczuszki!!!!
Piszę o nich świeczuszki, bo jak jedna z koleżanek, nie wiedząc do końca co kupiła w Chińskim Centrum, pokazała butelki to skojarzyły mi się ze świeczkami :D Wiem, z perspektywy czasu to bardziej gruszki.. no ale, mój pokręcony umysł wymyślił świeczkę. Jak kochana Viv (:*) napisała, że to bardzo półprzezroczyste, rzadkie coś... od razu oczy mi się zaświeciły. To TINTY!!! Kiedy koleżanka sprawdziła u siebie czy ten chiński wynalazek działa tak jak powinien, od razu posłałam ją po zakupy dla mnie.
Więc mam je! Cały komplet śmiesznych, głównie ciemnych buteleczek o magicznych właściwościach! Pamiętacie mam nadzieję moje ostatnie mani. Orly Gumdrop i na nim Orly Sparkling Garbage i Color Club Beyond The Mistletoe.. Patrzcie co się z nim stało :D
Musicie mi wybaczyć średnio wyglądające skórki i małe niedociągnięcia w mani. Postanowiłam wypróbować tinty na poprzednim mani, tuż przed zmyciem. Zdjęcia zrobiłam, bo tak na prawdę efekt strasznie mi się spodobał i pomyślałam, że Wam pokażę mimo niedociągnięć.
Zauważyłam kilka zależności podczas tego pierwszego malowania. Każdy kolor ma swoją specyfikę. Inaczej maluje się niemal każdym z nich, trzeba wypracować metodę. Wszystkie wysychają piorunem. Trzeba w miarę szybko pomalować cały
paznokieć, bo próbując poprawić smugę, rolujemy całość. Pewne ruchy, jak
najmniej pociągnięć i będzie ok.
Pojawia się mały problem z nakładaniem przy krawędziach. Z jednej strony trzeba to zrobić szybko, bo wysycha nam całość. Z drugiej strony dokładnie, bo pod spodem mamy całkiem inny kolor. Nie zostawimy sobie przecież przy czerwonym paznokciu miętowego obramowania. Lepiej lekko zalać skórki, czy wyjść poza swoje bazowe mani. Tint'y łatwo zmywają się przy pomocy pędzelka moczonego w zmywaczu.
Najlepiej malowało mi się tintem czerwonym, różowym, i żółtym. Były chyba najrzadsze, ale wszystkie są do opanowania przy odrobinie wprawy.
Swoje mani robiłam tintami prosto z butelek. Nie próbowałam ich jeszcze dodać do bezbarwnego lakieru. Być może rozcieńczenia, takie jak na blogu Another Bottle Of Polish wyeliminują pojawianie się smug itp. Na pewno wypróbuję. Łączenie kolorów też da nam ogromne możliwości.
Moim zdaniem te kombinacje największe cuda mogą zdziałać przy brokatach i holo (kciuk prawej ręki to bajka!). Mogą się też sprawdzić przy domowo robionych lakierach. Może w końcu jakiś ciemny holofranken :> ?
Moje mani to głównie jedna warstwa poszczególnych tintów. Wyjątkiem jest kciuk, wskazujący i środkowy lewej ręki. Na tych paznokciach są dwie warstwy, ponieważ pierwsza zrobiła totalne smugi. Widać myślę, że w ich przypadku kolor najbardziej pokrył bazę. Byłam zdecydowanie zbyt dokładna i całość, w miarę wysychania, rolowała się pod pędzelkiem. Na tinty nie nakładałam topa, więc na Color Club Beyond The Mistletoe wygląda to trochę fakturowo. Nie jest bynajmniej chropowato, ale też nie idealnie równo.
Jak podobają się Wam te magiczne cudaki? Ja jestem zachwycona! Jedna buteleczka kosztowała 4zł w Chińskim Centrum.
Ale czad :D tęż będę je mieć, jupi!
OdpowiedzUsuńPrawda? Sama byłam pod wrażeniem :D Tak, tak zmieszczą się do kontenera :D
Usuń:O
OdpowiedzUsuńRanyy! wyglądają świetnie, a niebieska wskazówka to bajka (ta jaśniejsza, ale ta ciemniejsza w zasadzie też :D) *.*
A ja, nieoświecona, się na nich nie poznałam i myślałam, że to jakaś chińska myśl techniczna :D
Ulżyło mi, że się na nich nie zawiodłaś :*
ps. 4 peeleny za flaszkę :)
Jestem baaaardzo zadowolona, a wszystko dzięki Tobie :* Oooo widzisz juz poprawiam :)
Usuńa początku myślałam, że będzie mowa o perfumach :D
OdpowiedzUsuńbardzo ładne kolory i wyończenie :>
Hehehe aaa tu niespodzianka :D
UsuńJest szał :-)
OdpowiedzUsuńO tak - zdecydowanie!
UsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńNie ma to jak małe, chińskie wynalazki :D
UsuńOszalałam! Efekt jest niesamowity, do tej pory widziałam raczej zastosowanie w zdobieniach. Aż ciężko uwierzyć, że to mani z poprzedniego posta. :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo wszechstronne cudeńka. No ja sama byłam oszołomiona efektem. I to wcale nie Prima Aprilis :D
Usuńo cholercia, nie spodziewałam się że spiszą się aż tak rewelacyjnie! *_* muszę je mieć :OOOO
OdpowiedzUsuńNoo spisały się, spisały :) Daj znać jakbyś u siebie znalazła jakieś większe ilości ;)
Usuńnie wiem jeszcze gdzie i jak ale muszę je zdobyć :D
OdpowiedzUsuńCzułam, że zrobią furorę ;)
UsuńŁaaaaaa, genialnie wyglądają! Aż ich poszukam :D
OdpowiedzUsuńTo taka ciekawostka lakierowa w sumie, ale polecam ;)
UsuńAle cudeńka! Ta ciemna zieleń szalenie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZ reszta wszystkie świetnie wyszły :)
Mają szalony potencjał te chińskie wynalazki.
Usuńwow! efekt jest mega! :D
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę ;)
Usuńwoooowww podobają mi się wszystkie, brakło mi słów
OdpowiedzUsuńTakie małe, a jak cieszy :) Choć teoretycznie wcale małe nie są, Piszą na nich, że 18ml :D
UsuńMinął co prawda już rok ale zamierzam przeszperać chińskie centrum w moim mieście w poszukiwaniu tych cudeniek :D
OdpowiedzUsuńFakt, dawno to już było.. ale nie wykluczone, że się ostały gdzieś. Może ludzie nie wiedząc co to, zostawili je w spokoju :D
Usuń