Witajcie po małej przerwie. Mam ostatnio strasznie dużo zajęć i w zasadzie w domu tylko śpię.. Musicie mi wybaczyć rzadsze posty. Dzisiaj pokażę Wam ślicznego niebieściucha - Orly Stone Cold.
Pod spodem tradycyjnie kremowy lakier. Tym razem był to mój nowy nabytek - Joko 138 Paris Night. Cudowny jak niemal wszystkie Joko. Ja dałam jedną warstwę i może zrobiłam kilka prześwitów, ale gdybym się postarała warstwa byłaby idealnie kryjąca.

Na moim kremowym podkładzie mam dwie warstwy Orly Stone Cold. Następny świetny lakier od firmy Orly.
Ten ciemno niebieski lakier ma w sobie miliony drobinek glassfleck. Piękny widok, niesamowita głębia - prawie jak dno jakiegoś oceanu! Drobinki są mniejsze niż np. w lakierach Zoya, ale nie ujmuje to uroku lakierowi. Dwie warstwy fajnie pokryły bazę. Malowanie było bezproblemowe.

Całość pokryłam jedną warstwą top coat'u INM Out The Door, co nadało lakierowi jeszcze lepszego efektu. Głębia się jeszcze bardziej pogłębiła :D
Mam nadzieje, że na moich zdjęciach uda Wam się zobaczyć cudowność tego lakieru. Ja chyba mam do tych wykończeń straszną słabość :D
Na tym mani postanowiłam coś zmalować. Padło na spadające kropki. To w zasadzie taka próba, bo rzadko maluję coś odręcznie. Nawet kropki :)
Kolorystycznie wszystko miało grać z bazą, mam nadzieję, że się udało. Dwa pierwsze zdjęcia bez top coatu, kolejne dwa z jedną warstwą Golden Rose Gel Look. Na szczęście kropek nie rozmazał.

Jak Wam się podoba taka propozycja?
Poniżej dwa główne użyte lakiery, tych do kropek było dużo ;)